Na szybko – inflacja w górę. Nic nie poradzisz.

Inflacja zawsze jest bardzo nośnym tematem. Nie dziwię się, wzrost cen uwiera każdego… Ale czy aby na pewno? I co ma wspólnego z pogodą?

https://pixabay.com

Jak podają analizy, mamy najwyższą inflację od dwóch dekad. Nikt mnie nie musi do tego przekonywać, co tydzień taszczę siaty z zakupami. Utyskują na równi Ci pakujący zakupy do Matiza jak i X5. Nie chcę się rozwodzić nad wpływem inflacji na nasze życie bo choćbym nie wiem przez jakie obszary ekonomii wędrował to i tak dojdę do punktu, gdzie musze przyznać, że wszyscy mysłimy podobnie:

to pensje mają rosnąć a nie ceny!

Pewnie. Tyle, że wzrost cen jest spowodowany również wzrostem wynagrodzeń, a wzrost wynagrodzeń jest napędzany wzrostem cen.
W dużym uproszczeniu: gdy ceny rosną i spada siła nabywcza pracowników to silniej walczą o podwyżki, gdy je wywalczą, pracodawcy musza podnosić ceny, bo jednym z ich składników jest koszt pracy koniecznej do wytworzenia produktu.
Dodatkowo, rosną ceny usług. Jeśli hydraulik, glazurnik czy mechanik obserwują wzrost dochodu u swoich klientów, zaczynają podnosić ceny usług, ich pracownicy też oczekują podwyżki, ale i sami chcą zwiększyć swoje dochody skoro innym wzrosły.

Jeśli chcemy by zamożność naszego społeczeństwa rosła, musimy dbać o to by wynagrodzenia rosły szybciej niż ceny, dość oczywista sprawa. Czy tak się dzieje w Twoim przypadku? Musisz ocenić samodzielnie.

Ale skoro ceny muszą rosnąć i dla dobra nas pracujących ich wzrost powinien być utrzymywany w karbach by nie prześcignął wzrostu dochodów (bo wtedy mimo wzrostu wynagrodzeń realnie jako społeczeństwo będziemy biednieć) to jaka rolę ma w tym Państwo i dlaczego na razie nie widać szybkiej reakcji?
Pozwól, że ograniczę się tylko do dwóch powodów i nie miej do mnie żalu, ale nie piszę podręcznika, tylko krótki wpis w odniesieniu do spraw bieżących 😉

Powód 1: bo tak się opłaca!
– najważniejszy składnik dochodów Państwa to wpływy z VAT, a gdy rosną ceny, rośnie wartość naliczanego podatku VAT w nich zawartego. Pamiętasz, kilka lat temu mieliśmy wrócić do starej stopy 22% VAT. To by obniżyło prawie wszystkie ceny dla konsumentów, ale o tym jakoś cisza,
– na część kosztów w budżecie można wpłynąć, min. zamrażając pensje pracowników budżetówki (np. ze względu na pandemię) dzięki czemu można zmniejszyć wzrost wydatków, dołóżmy do tego wzrost wpływów z VAT i mamy kasę na kolejną kiełbasę wyborczą.
– bo to poprawia sytuację deficytu: im większe wpływy budżetowe, tym bardziej można się zadłużać nie ściągając gromów z UE.

Powód 2: bo pogody nie da się regulować centralnie!
Jednym z najważniejszych składników koszyka branego pod uwagę do wyliczenia inflacji jest żywność. Jej ceny rosną w ostatnim czasie mocno min. ze względu na wspomniany wcześniej koszt pracy, a właściwie możemy już mówić o poważnym niedoborze rąk do pracy. Jednak  wpływ ma przecież i pogoda, od niej zależy wzrost roślin ale i jakość tego co się uda zebrać. Im mniej płodów rolnych na rynku, tym większa ich cena a więc i cena produktu na sklepowej półce.
Ciekawą prognozę na ten temat przygotowali ekonomiści z Credit Agricole, którzy zwracają uwagę, że to pogoda może szczególnie przyczynić się do wzrostu cen żywności w najbliższym okresie. przeczytasz o tym w serwisie bankier.pl.
Tylko skoro  na pogodę nie mamy wpływu, to czy zwalnia nas to z walki ze zmianami przez nią wywołanymi? No chyba nie.

A bułeczek na długo zmagazynować się nie da…


 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *